Do naszego serwisu wjechał ostatnio kompletnie martwy laptop DELL Precision 7710. Urządzenie nie dawało żadnego znaku życia. Klient dostarczył go do nasz bez zasilacza, więc istniała szansa, że to tylko wyczerpana bateria… ale nie.
Podłączony zasilacz zaczął pykać – a więc na szybko można by już stwierdzić, że gdzieś jest przeciążenie i w zasilaczu włącza się zabezpieczenie – no to rozkręcamy maszynę…
Po demontażu płyty i głębszym rozeznaniu pod mikroskopem, okazało się że jest delikatne zalanie – biały nalot widoczny był wokół jednego z układów – jednak to nie była główna przyczyna usterki.
W tym momencie bez widocznych oznak uszkodzeń postanowiłem wykonać próbę zwarciową – podczas której oczywiście jadło Ampery jak dziki trufle. Kamera termowizyjna w ruch i już po kilku sekundach udało się znaleźć gagatka. Był to kondensator o oznaczeniu PC1205 widzicie jaki jest popękany?
Jego wymiana to już sama przyjemność – po demontażu jeszcze szybki rzut oka na multimetr i… nie pipczy 🙂
Dobra, krótki testy podczas składania i niby wszystko ok, jest prawie gotowy a tu jeszcze zobaczyłem że nie świecą się diody powiadomień na płytce LS-C544P oszz ty, no to znowu go rozbieramy – czyżbym nie podpiął tasiemki?
Nope! Taśma w gnieździe – czyli gdzieś indziej jest problem. Multimetr w rękę i mierzymy. Na gnieździe od strony płyty napięcia są, druga strona słabo. Po wypięciu taśmy jeszcze PIPCZING MODE i testujemy samą taśmę. Poprawnie przewodziło 2/6 ścieżek :/
Po wymianie / naprawie wszystkich znalezionych usterek, i złożeniu laptop moim zdaniem wymiata. I chowa się przy nim nie jeden pecet. Z takimi parametrami i możliwościami rozbudowy… (4 gniazda na RAM, 2 gniazda na M.2 itd.) Ło Panie. Rakieta!
Laptop oczywiście już działa i jest w pełni sprawny